(...) 8 sierpnia widziałam rzecz następującą: obok nas siedziało małżeństwo z dzieckiem (…). Po żonę przyszli ronowcy. Mąż zaczął krzyczeć, próbował ją bronić, ale na próżno. Bandyci zagrozili, że go zabiją. Wtedy on rzekł: – Zosiu, idź! To było okropne. Po jakimś czasie wróciła. Była pobita, ubranie miała poszarpane, płakała spazmatycznie. Zgwałciło ją dziewięciu ronowców. Mąż uspokajał ją. Innego dnia byłam świadkiem śmierci jedenastoletniej dziewczynki, zgwałconej i pobitej przez ronowców. Umierała pod murem, przy niej klęczała i płakała matka. 

Ronowcy chodzący między tłumem zgromadzonym na placu grabili wszelkie cenne rzeczy. Zabierali również kobiety, które im się spodobały. Pamiętam taki fakt: ronowiec wyciągnął kobietę z grona ludzi, nie chciała iść, więc wlókł ją za ręce, a ona wołała o pomoc: – Bracia, siostry, nie dajcie mnie zbrodniarzowi. Nikt nie pomógł. Kobieta poderwała się, stanęła, uderzyła ronowca dwa razy w twarz, ten wyjął pistolet i ją zastrzelił.    

Kobiety '44. Prawdziwe historie kobiet w powstańczej Warszawie; Agnieszka Cubała, Wydawnictwo: Prószyński i S-ka  

Zapadł wieczór i noc, rozświetlona przez pożary domów w pobliżu Zieleniaka. Było czerwono i krwawo. Zaczęła się piekielna noc. Pijane grupy rozwydrzonych mołojców deptały po ludziach, szukając młodych kobiet i dziewczyn. Potem wlekli je pod mur i tam w nieludzkim wrzasku, śmiechu i wyciu, gwałcono je (nawet po jedenastu na jedną dziewczynę). Po tym, półnagie leżały, nieraz z nogami opartymi o mur, zastrzelone przeważnie strzałem w brzuch lub piersi

Ujazdowska, L. (2005) Zagłada Ochoty 

Ronowcy w swoim upodleniu posuwali się tak daleko, że gwałcili kobiety, które dopiero co urodziły dziecko. W ciągu dnia zaciągali kobiety do szkoły przy ul. Grójeckiej 93. Tam je gwałcili i bili, nierzadko zabijali.  Wśród nas znalazły się cudzoziemki, Czeszki. Zostały gwałcone w szkole (…) Ronowcy gwałcili ciągle. Co jakiś czas widziało się przejmujący grozą widok dziewczyny ciągniętej po kamieniach, rozpaczającej i krzyczącej. Bandyci bili ją, szarpali i ciągnęli przez cały plac. Później gwałcili, często po kilku i katowali albo zabijali. (…)

4. VIII Niemcy(Wehrmacht) kazali nam opuścić nasze domy i iść w kierunku Zieleniaka, tj. placu targowego dla handlu jarzynami. Było nas dużo, może kilkanaście tysięcy. Droga była straszna. Co chwila strzelano do szeregów. Bito tych, co iść nie mogli. Strzelano do starców i kalek. Dziś trudno to i ciężko wspominać. Widzieliśmy twarze dzikie.Konwojenci szukali wśród nas młodych kobiet, złota, zegarków. Kobiety wciągano do domów opuszczonych, skąd dochodziły nas krzyki, odgłosy walki, często strzały

Protokół nr 258: świadek Anna Zientara, zamieszkała w Warszawie, ul. Wawelska 3; protokołowała Irena Zgrychowa dnia 14. XI. 1044 r. w Łowiczu, Zbrodnia niemiecka w Warszawie 1944, Wydawnictwo Instytutu Zachodniego, Poznań 1946

Chodzili z latarkami, świecili w oczy i wszystkim zadawali to samo pytanie: „Gdzie wasz mąż?” „Gdzie syn?” Jeśli odpowiedź padła, że został w Warszawie, od razu zabierano kobiety jako żony lub matki bandytów i gwałcono je, a potem zabijano. 

Protokół nr 258:świadek Anna Zientara, zamieszkała w Warszawie, ul. Wawelska 3; protokołowała Irena Zgrychowa dnia 14. XI. 1044 r. w Łowiczu. Zbrodnia niemiecka w Warszawie 1944, Wydawnictwo Instytutu Zachodniego, Poznań 1946

Na Zieleniaku moc ludzi. Głód wielki. Leżymy na gołej ziemi. Noc jest najstraszniejsza. Umierają ludzie bez pomocy. Nikt ich nie chowa, tylko odrzucają pod płot. Leży cały stos tych ciał ludzkich, jedne na drugich. Straszne. Jakaś matka grzebie łyżką dół w ziemi, w którym chce pochować tylko co urodzone martwe dziecko. 

Protokół nr 259:świadek Władysław A. Olesiński, zamieszkały w Warszawie, Filtrowa 75;protokołowała Irena Zgrychowa dnia 22. IX. 1944 r. w Łowiczu, Zbrodnia niemiecka w Warszawie 1944, Wydawnictwo Instytutu Zachodniego, Poznań 1946

Przekonani, że prowadzą nas na śmierć, nie zabieraliśmy żadnych rzeczy. Przeprowadzono nas na tzw. Zieleniak przy ulicy Grójeckiej. Po drodze rewidowano nas kilkanaście razy, bijąc przy tym; rewidowano dosłownie wszędzie, obmacując całe ubranie, całe ciało, pod bielizną; odbierano kosztowności, scyzoryki, banknoty, które darto. Za opieszałe oddawanie przedmiotów nie tylko bito, ale zabijano. W moich oczach zastrzelono mężczyznę, któremu zaciął się pasek od zegarka. W drodze na tzw. Zieleniak żołda83cy wyciągali z kolumny młode kobiety i wciągali je do domów dla celów orgii. Tak została wyciągnięta moja służąca, 18-letnia dziewczyna. Wprowadzona do domu, gdzie pełno było Kałmuków – była gwałcona przez 5 żołdaków w oczach innych, przyglądających się; gdy krzyczała, wetknięto jej do ust suchary; gdy zaczęła błagać, by ją zabito, jeden z żołnierzy odprowadził ją na Zieleniak. Niektóre z wyciągniętych dziewcząt powracały po 3 dniach. Na Zieleniaku przebywałam od niedzieli do wtorku włącznie. Najgorsze były noce, w czasie których żołdacy z latarkami wyciągali kobiety w różnym wieku od 12 do 50 lat; matki oderwano od dzieci, kobiety w ciąży, matki z córkami razem, które bijąc, pod groźbą rewolwerów ciągnęli pod mur, otaczający Ziemniak, gdzie poddawali gwałtom i najdzikszym orgiom. Siedząca w pobliżu nas na Zieleniaku jakaś pani, usiłując obronić przed zgwałceniem dwie swoje córki, 16–17-letnie dziewczęta, uległa sama bez oporu gwałtowi, błagając tylko, aby nie ruszano jej dzieci. W rezultacie tzw. ukraińcy pastwili się nad nią w dwudziestu – jeden po drugim – i dziewczęta gwałcili w jej oczach. Wszystkie trzy straciły przytomność; gdzie je zawleczono potem i co się z nimi stało – nie wiem.  Nocy tej na terenie Zieleniaka grasowali głównie żołdacy. Z rewolwerem przy skroni w moich oczach oderwano matkę od 2 niemowląt, jednomiesięcznych bliźniąt. Powszechnie wiadomy na Zieleniaku był potworny fakt wyciągania w celu gwałcenia kobiety, która na Zieleniaku urodziła dziecko. W godzinę czy dwie po porodzie dziecko uduszono, ciągnąc omdlałą matkę pod mur; po dokonanych na niej gwałtach podobno wkrótce zmarła. Ponieważ napastowane kobiety krzyczały, za karę odmówiono żywności. Najgorsza była pierwsza noc: z najmniejszego powodu bito i strzelano do ludzi; upał, pragnienie, brak wody i żywności oraz lęk przed dziczą – nie da się opisać, wprost czułam żal, że nie zabijają od razu. Zaduch, brak ubikacyj, ranni, chorzy, zabici lub zmarli, wariaci, rodzące kobiety – wszyscy razem pod gołym niebem bez wody i żywności.

Protokół nr 88świadek Wilkowa, lat 39, wykształcenie wyższe, zamieszkała po powstaniu w Podkowie Leśnej; protokołowała Irena Trawińska dnia 2. IX. 1944 r. w Podkowie Leśnej. Zbrodnia niemiecka w Warszawie 1944, Wydawnictwo Instytutu Zachodniego, Poznań 1946

(...) a mnie uderzywszy w twarz, powlekli do piwnicy najbliższego domu. Nie wiem dobrze, ilu ich było – około 10, chcieli i ze mnie zrobić sobie zabawkę. Broniłam się, ile mi sił starczyło, a miałam wtedy wiele siły, prosiłam, błagałam o litość, modliłam się. Głośno żebrałam łaski, klęłam, kopał im, gryzłam, wszystko, czym było można się bronić, używałam, chwilami traciłam przytomność, a te rozbestwione żołdaki rwali na mnie ubranie i drapali mnie pazurami, tłukli kolbami – mordowałam się tak długo po długiej znowu udręce, prośbach, groźbach zdecydował się odprowadzić mnie na Zieleniak, na pożegnanie dał mi kolbą w plecy i w twarz; wyrwałam się z tamtego piekła i miałam uczucie, że jestem niepotrzebną szmatą. Wstydziłam się, że żyję, i tak bardzo było mi źle i ciężko żyć. Boże, to są przeżycia, których opisać nie można

Protokół nr 501:świadek, lat 23, główna sanitariuszka w punkcie sanitarnym AKw Warszawie, ul. Filtrowa. Zbrodnia niemiecka w Warszawie 1944, Wydawnictwo Instytutu Zachodniego, Poznań 1946

Jednego ze względnie spokojnych dni zobaczyłem4 żołnierzy niemieckich, prowadzących ze sobą młodą dziewczynęstrwożoną i zapłakaną. Ze śmiechem pociągnęli ją na podwórze ruin domu, gdzie się znajdowałem, i tam kolejno dopuścili się na niej gwałtu, po czym zamordowali ją wystrzałami z pistoletu w kark i lewą pierś”.

Protokół nr 231:świadek Grzegorz Wiśniewski, lat 40, zecer, zam. w Warszawie, ul. Smolna 6; protokołował Jerzy „Zbigniew” dnia 23. XI. 1944 r. Zbrodnia niemiecka w Warszawie 1944, Wydawnictwo Instytutu Zachodniego, Poznań 1946

Tego samego dnia wieczorem ukraińcy zabrali paru mężczyzn z Zieleniaka do roboty do szkoły. Mężczyźni ci (nazwisk nie znam) opowiadali po powrocie, że ukraińcy kazali im ułożyć znajdujące się tam kilkadziesiąt ciał zabitych kobiet w jeden stos na skonstruowany specjalnie z żelaznych sztab ruszt, następnie ciała te oblano spirytusem i podpalono. Widziałam sama kłęby dymu wydostające się z budynku szkolnego.

Zeznania Bronisławy Mazurkiewicz ur. 1910 z dnia 10.04.1946  www.zapisyterroru.pl 

Całą noc z 5 na 6 sierpnia grupy pijanych żołnierzy wałęsały się po terenie, pijąc alkohol, demolując urządzenia lekarskie, stoły, krzesła, rozpruwając w magazynach worki cukru i mąki, rozbijając aptekę. Widziałam, iż pili spirytus denaturowany i eter. Nocą przebywałam przeważnie w piwnicy. Widziałam, jak w piwnicy kilku żołnierzy kolejno dokonało gwałtu na chorej, która przebywała w Instytucie Radowym jeszcze przed powstaniem. Nazwiska chorej nie znam. Wiem, iż przybyła do Instytutu Radowego z Komorowa. Nazajutrz chora opowiadała mi, iż żołnierze znęcali się nad nią, jeden z nich robił jej również jakieś zastrzyki, okazywała mi na ciele sińce i ślady pobicia. Chora ta została rozstrzelana 19 sierpnia na terenie szkoły przylegającej do Zieleniaka. Słyszałam, iż tej nocy wiele kobiet zostało przez żołnierzy zgwałconych, między innymi siostra J.[...].Jadwiga Kowalska 1907 www.zapisyterroru.pl

 

Świadectwa

Wróć

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.